Samochody elektryczne zdominowały niemiecki rynek

Rok 2022 nie był najłatwiejszym rokiem dla transformacji ulic Europy, mimo to trend wzrostowy w sprzedaży pojazdów elektrycznych odnotowały Niemcy. W samym grudniu zarejestrowano tam ponad 104 tys. pojazdów czysto elektrycznych oraz prawie 70 tys. hybryd typu plug-in. To łącznie ponad połowa nowo zarejestrowanych pod koniec roku samochodów.

Kryzys energetyczny, brak wiązek elektrycznych z Ukrainy, niewystarczającą podaż chipów z Azji – to wszystko utrudniło elektryfikację ulic w 2022 roku. Jednak mimo tak niesprzyjającej sytuacji Niemcy zakończyły rok z imponującymi wynikami. Jak podaje Federalny Urząd Transportu Samochodowego (KBA), naszym zachodnim sąsiadom udało się przebić poziom 1 miliona samochodów elektrycznych na drogach.

Rekordowy grudzień

W 2022 roku 17,7% zarejestrowanych pojazdów miało napęd elektryczny. To prawie tyle samo co w przypadku samochodów z silnikami Diesla. Dane robią jeszcze większe wrażenie, kiedy przyjrzymy się wynikom z grudnia. W ostatnim miesiącu 2022 r. zarejestrowano ponad 104 tys. samochodów czysto elektrycznych – dwa razy więcej niż w analogicznym okresie w 2021 r. Dodatkowo na ulice wjechało prawie 70 tys. hybryd typu plug-in. Łącznie to ponad połowa wszystkich nowo zarejestrowanych w grudniu samochodów.

Rejestracje nowych samochodów osobowych według typu napędu w 2022 r.

Źródło:ADAC

Na tendencję wzrostową w tym okresie mogły wpłynąć zbliżające się obniżki dopłat do zakupu pojazdów elektrycznych. Hybrydy plug-in, które oprócz silnika elektrycznego wykorzystują silnik spalinowy, od stycznia br. nie są już dotowane. W przypadku samochodów na baterie i ogniwa paliwowe dopłaty zmalały. Przyczyny takiego skoku można też szukać w rosnącej dostępności części, która wzrosła w ostatnim kwartale, dzięki czemu zamówione wcześniej samochody mogły wyjechać na ulice.

Wrocław podjął pierwsze kroki do wprowadzenia Strefy Czystego Transportu. Pierwsze restrykcje mogą wejść w życie już za dwa lata

Najchętniej kupowane elektryki

Najlepiej sprzedającymi się modelami były Tesla Model Y i Model 3 oraz Fiat 500 Elektro. Do TOP 10 trafiły samochody, które wcześniej znajdowały się poza pierwszą dziesiątką rankingu. Mowa tu o modelach, tj. Opel Corsa-e, Dacia Spring i Hyundai Ioniq 5. Z rankingu wypadł natomiast Renault Zoe, który od lat był hitem sprzedaży.

TOP 10 najchętniej kupowanych samochodów elektrycznych w Niemczech

1.Tesla Model Y – 35 426 egzemplarzy,

2. Tesla Model 3 – 33 841 egzemplarzy,

3.Fiat 500e – 29 635 egzemplarzy,

4. Volkswagen ID.4+ID.5 – 24 847 egzemplarzy,

5. VW ID.3 – 23 286 egzemplarzy,

6. Hyundai Kona Electric – 17 029 egzemplarzy,

7. Opel Corsa-e – 14 979 egzemplarzy,

8. Dacia Spring – 14 366 egzemplarzy,

9. Hyundai Ioniq 5 – 14 080 egzemplarzy,

10. VW e-Up – 13 238 egzemplarzy.

Co z tego wynika?

Eksperci obawiają się, że przyszły rok na rynku samochodów elektrycznych nie będzie tak owocny. Kluczowymi czynnikami będą tu ceny elektryków, kształtujące się koszty energii oraz programy dofinansowujące zakup EV.

Naukowcy stworzyli nową baterię z soli morskiej. Akumulator ma być tańszy i bardziej pojemny od litowego

Co czeka branżę warsztatową w 2023 r. według ekspertów Q Service Castrol

Eksperci sieci Q Service Castrol przedstawili swoje prognozy dotyczące rynku napraw pojazdów w 2023 r. Wskazali także, z jakimi wyzwaniami będzie się mierzyć branża.

Najnowsze dane wskazują, że w 2022 roku w Polsce zarejestrowano niemal 383 tysiące nowych aut osobowych[1] oraz ponad 700 tysięcy samochodów używanych importowanych z zagranicy[2]. Mniejsza dostępność nowych pojazdów, wydłużony czas oczekiwania czy niepewność związana z wysoką inflacją – to główne czynniki, które w zeszłym roku miały zasadniczy wpływ na decyzje zakupowe Polaków. Kierowcy coraz rzadziej decydują się na kupno nowego samochodu, a zaczęli inwestować w swoje dotychczasowe pojazdy, żeby możliwie najdłużej utrzymać je w jak najlepszym stanie. Wiąże się to z dużymi wyzwaniami stojącymi przed branżą warsztatów. Eksperci sieci Q Service Castrol wskazują na m.in.: konieczność inwestycji w nowoczesny sprzęt oraz problemy związane z ograniczoną dostępnością specjalistów na rynku.

Poza utrudnioną dostępnością nowych aut wynikającą z braku półprzewodników i innych komponentów, wpływ na rynek ma również niepewność związana z wciąż wysoką inflacją. To te główne aspekty decydują o tym, że kierowcy w Polsce coraz częściej wybierają inwestycje w posiadane już pojazdy, co bezpośrednio wpłynie na branżę warsztatów samochodowych.

Samochody elektryczne przyszłością rynku

W Polsce przybywa rejestracji samochodów z napędem elektrycznym oraz hybrydowym. Według najnowszych danych pochodzących z raportu Instytutu SAMAR, w całym minionym roku Polacy kupili i zarejestrowali ich ponad 88 tysięcy. Jest to najlepszy wynik w historii[3]. W związku ze zwiększającym się udziałem w rynku tych pojazdów, warsztaty samochodowe muszą być przygotowane na możliwość ich napraw.

Coraz więcej aut nowszej generacji pojawiających się w serwisach samochodowych wymaga podłączenia nowoczesnego sprzętu diagnostycznego nawet przy tak standardowej czynności serwisowej jaką jest np. wymiana klocków hamulcowych. Samochody wyposażone w systemy wspierające kierowcę (ADAS) wymagają regularnej kalibracji. Wyzwaniem, z którym rynek warsztatów samochodowych musi się w tym roku zmierzyć, jest konieczność zainwestowania w najnowszy sprzęt diagnostyczny oraz specjalistyczne szkolenia dla mechaników.

– Zależy nam na stałym podnoszeniu kwalifikacji i umiejętności naszych pracowników. Aktualna wiedza oraz najnowocześniejszy sprzęt gwarantują wysoką jakość wykonywanych usług. W obecnych czasach dostarczanie najwyższej klasy sprzętu diagnostycznego do serwisów samochodowych stanowi wyzwanie głównie z powodu wysokich cen urządzeń oraz kosztów eksploatacji. Ze względu jednak na zwiększającą się produkcję samochodów z coraz bardziej zaawansowanymi rozwiązaniami technologicznymi, dostępność najnowocześniejszych urządzeń jest konieczna do właściwego funkcjonowania warsztatów – komentuje Marta Ciesielska, kierownik działu sieci serwisowych Q Service Castrol.

Taniej kosztem bezpieczeństwa

Obecna sytuacja gospodarcza ma ogromny wpływ nie tylko na decyzje związane z zakupem nowych samochodów. Dotyczy ona również napraw pojazdów. Kierowcy, stale poszukując oszczędności przy codziennej eksploatacji swoich samochodów, często odkładają w czasie decyzję o niezbędnym serwisie auta. Takie rozwiązanie może spowodować kolejne, nawarstwiające się problemy w samochodzie, a tym samym generować dodatkowe koszty jego naprawy.

Trudny rynek pracowników

Właściciele warsztatów zwracają uwagę na trudności w znalezieniu odpowiednio wykwalifikowanych specjalistów na rynku pracy. Sytuacja ta stanowi dla branży coraz większe wyzwanie, a skala problemu jest odczuwalna praktycznie we wszystkich specjalizacjach mechaników. Wiąże się to też z mniejszym niż wcześniej zainteresowaniem młodzieży specjalizacją mechanika samochodowego w szkołach. Programy prowadzone przez sieć Q Service Castrol i Inter Cars, mają na celu doprowadzić do zwiększenia popularności zawodu mechanika samochodowego wśród uczniów. W oparciu o system praktyk i zaawansowanych szkoleń, młodzi adepci przygotowywani są do wymagającej pracy w warsztacie.

Optymistyczne prognozy na 2023 r.

Pomimo wielu trudności, z jakimi zmaga się obecnie branża motoryzacyjna, eksperci podkreślają, że działalność serwisów samochodowych ma przed sobą optymistyczne perspektywy. Spodziewanym trendem jest przejście klientów warsztatów niezrzeszonych w kierunku sieci serwisowych. Branża szczególną uwagę musi zwrócić natomiast na stałe unowocześnianie dostępnego na miejscu sprzętu oraz edukację swojej kadry.

[1] Dane PZPM za okres grudzień 2022 r. [2] Raport PZPM „Pierwsze rejestracje samochodów używanych”. [3] Raport Instytutu SAMAR “Rejestracje samochodów zelektryfikowanych w grudniu 2022 r.”

Mamy kupować elektryki, ale auta będą coraz droższe. Wszystko przez baterie

Polscy kierowcy żyją dziś Krajowym Planem Odbudowy, w którym pojawiły się propozycje wprowadzenia aż dwóch nowych podatków dla posiadaczy samochodów spalinowych. Chodzi oczywiście o "zwiększenie atrakcyjności" pojazdów elektrycznych, czyli "zachęcenie" rodaków do szybszego zwrotu w kierunku elektromobilności. Proponowane podatki - od zakupu (płacony jednorazowo) i posiadania (płacony cyklicznie) samochodu - porównać można do metody kija i marchewki.

Kij wymierzony jest w mniej majętnych kierowców, którzy nie mogą nawet marzyć o zakupie auta elektrycznego (poważnym problemem będzie też ich dostępność na rynku wtórnym). Marchewką - w postaci zwolnienia aut elektrycznych z opłat - kuszone są osoby rozważające zakup elektryka. Niestety, ta druga grupa rozrastać się może zdecydowanie wolniej, niż wynikałoby to z ambitnych planów UE.

Reklama

Golden Sachs o cenach baterii do samochodów

Niepokojącą prognozą dotyczącą baterii i rynku pojazdów podzielił się ostatnio światowy potentat - Goldman Sachs. W opublikowanym z początkiem czerwca raporcie analitycy jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie prognozują, że w najbliższym czasie czeka nas skokowy wzrost cen baterii do samochodów elektrycznych. Niewielkim pocieszeniem może być fakt, że - zdaniem Goldman Sachs - w długofalowej perspektywie, wraz z pojawieniem się nowych rozwiązań technicznych, ceny baterii powinny zauważalnie się obniżyć. Otwartym pozostaje pytanie, jak długo przyjdzie nam na to czekać? Z analizy wynika, że najtrudniejszy może się okazać przyszły rok.

Prognoza wzrostu cen baterii prezentuje się następująco:

2022 - wzrost cen o 18 proc.

2023 - wzrost cen o 26 proc.

2024 - wzrost cen o 15 proc. 2025 - wzrost cen o 8 proc.

Prognozy bazują na zjawisku hossy, jakie utrzymuje się na rynku metali niezbędnych do produkcji baterii, jak chociażby litu. Zdaniem Goldman Sachs w 2023 roku średnia cena magazynowania 1kWh w pojeździe elektrycznym osiągnie pułap 164 dolarów. Dla porównania jeszcze w 2021 roku były to 133 dolary. Pocieszające mogą być natomiast długofalowe prognozy zakładające rozwój technologii i unormowanie się cen metali. W skrajnie optymistycznym scenariuszu, już w 2025 roku cena baterii mogłaby osiągnąć nawet 114 dolarów.

Chociaż ta druga strona medalu może nieco napawać optymizmem, w obecnej sytuacji wydaje się to raczej mało prawdopodobne.

"Wyższe ceny towarów zrównoważyły ~40 proc. deflacji kosztów spowodowanej rozwojem technologii" - zauważają autorzy raportu.

Biorąc pod uwagę inflację, kolejne problemy dotyczące dostępności półprzewodników i niepewność dostaw autorzy raportu prognozują kolejny spadek sprzedaży nowych samochodów. Ten - mimo wszystko - ominąć ma rynek aut elektrycznych, a motorem jego rozwoju będą m.in. rosnące ceny paliw płynnych.

***

Leave a Comment