Infrastruktura ładowania pojazdów elektrycznych

Na jeden punkt ładowania przypada prawie 13 pojazdów elektrycznych.

W drugiej połowie 2022 r. zainstalowano o 11% więcej nowych, ogólnodostępnych stacji ładowania niż w pierwszej połowie. Łącznie w 2022 r. uruchomiono największą liczbę ładowarek w historii polskiej elektromobilności. Wiele wskazuje na to, że w 2023 r. ten rekord zostanie pobity.

Liczymy, że do końca I kwartału zostanie zawarta większość umów o wsparcie w ramach pierwszych naborów programu NFOŚiGW. Pierwsze efekty subsydiów powinny być widoczne w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Ponadto, wiodący operatorzy zapowiedzieli kolejne inwestycje, a swoją obecność na polskim rynku coraz mocniej zaznaczają podmioty międzynarodowe. Jednocześnie kończy się wielomiesięczna epopeja związana z przejmowaniem od OSD lokalizacji zarezerwowanych w ramach tzw. mechanizmu interwencyjnego. Stacje w tych miejscach będą budowane na zasadach rynkowych. Odpowiedni przetarg jeszcze w 2022 r. rozstrzygnęła Enea Operator, a już niedługo poznamy zwycięzców analogicznych postępowań zainicjowanych przez Tauron Operator i Energę Operator. To wszystko pozwala patrzeć na rok 2023 w segmencie infrastruktury ładowania z ostrożnym optymizmem – mówi Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSPA.

Zasięg samochodów elektrycznych

Zasięg samochodu elektrycznego jest zmienną, którą interesuje się większość kierowców myślących o zakupie swojego elektryka. W przeciwieństwie do tradycyjnych stacji paliw, których jest mnóstwo w Europie, punkty ładowania pojazdów elektrycznych są trudniejsze do znalezienia. Co prawda z roku na rok ich ilość jest coraz większa, jednak każdy posiadacz auta elektrycznego planuje dłuższą podróż biorąc pod uwagę maksymalny zasięg na baterii oraz miejsca, w których będzie mógł doładować samochód. Tylko czy ich producenci podają dane na tyle dokładnie, aby planując podróż nic nas nie zaskoczyło?

Od września 2018 r wszystkie pojazdy elektryczne muszą potwierdzić swój zasięg zgodnie z procesem ustanowionym przez Worldwide harmonized Light vehicles Test Procedure (WLTP). WLTP uznawany jest za bardziej realistyczny niż poprzedni test „New European Driving Cycle” (NEDC), który nie był aktualizowany od wielu lat. Przez to żaden normalnie jeżdżący kierowca nie był w stanie osiągnąć spalania ani zasięgu, które widział w folderze reklamowym swojego auta. Do dnia dzisiejszego można znaleźć w danych technicznych elektryków zarówno zasięg samochodu podawany przez WLTP jak i przez NEDC. Jednak tak naprawdę nawet uznawany za dużo bardziej realistyczny test wykonywany przez WLTP nie może być w pełni uznany za wiążący.

Jakie czynniki wpływają na realny zasięg auta elektrycznego?

Istnieje wiele czynników, które mogą wpływać na zasięg jazdy pojazdów elektrycznych, a których nie uwzględniają testy wykonywane przez WLTP. Tak jak w przypadku samochodów spalinowych, które mają określane spalanie w 3 różnych warunkach jazdy: miejskim, mieszanym i pozamiejskim, tak w przypadku elektryków powinniśmy wyróżnić kilka czynników, które wpływają na ostateczny zasięg samochodu elektrycznego.

Temperatura zewnętrzna : akumulatory działają najlepiej w cieple, więc jeśli na zewnątrz jest zimno, zużywa się więcej energii. Dodatkowo chcąc ogrzać samochód, także zużywamy energię elektryczną. W chłodne dni w miarę możliwości pomocne jest wstępne podgrzanie pojazdu po podłączeniu do ładowarki tak, aby zachować zasięg baterii.

: akumulatory działają najlepiej w cieple, więc jeśli na zewnątrz jest zimno, zużywa się więcej energii. Dodatkowo chcąc ogrzać samochód, także zużywamy energię elektryczną. W chłodne dni w miarę możliwości pomocne jest wstępne podgrzanie pojazdu po podłączeniu do ładowarki tak, aby zachować zasięg baterii. Prędkość i przyspieszenie : im mocniej naciskasz pedał przyspieszenia i im szybciej jedziesz, tym szybciej rozładowuje się bateria. Łagodne przyspieszenie i niższe prędkości oszczędzają energię, dlatego zawsze dobrze jest patrzeć na drogę przed sobą i z wyprzedzeniem planować manewr hamowania czy przyspieszania.

: im mocniej naciskasz pedał przyspieszenia i im szybciej jedziesz, tym szybciej rozładowuje się bateria. Łagodne przyspieszenie i niższe prędkości oszczędzają energię, dlatego zawsze dobrze jest patrzeć na drogę przed sobą i z wyprzedzeniem planować manewr hamowania czy przyspieszania. Wyposażenie samochodu : dodatkowe zużycie energii na pewno generuje używanie klimatyzacji w samochodzie. Inne wyposażenie samochodu takie jak radio, światła i wycieraczki szyby przedniej nie mają zauważalnego wpływu na zasięg.

: dodatkowe zużycie energii na pewno generuje używanie klimatyzacji w samochodzie. Inne wyposażenie samochodu takie jak radio, światła i wycieraczki szyby przedniej nie mają zauważalnego wpływu na zasięg. Topografia : wjeżdżanie na wzniesienia, nawet niewielkie, wpłynie na zasięg. Możesz użyć hamowania regeneracyjnego (energia odzyskiwana podczas zwalniania), aby temu przeciwdziałać, ale ogólnie rzecz biorąc, podróże pagórkowate zużywają więcej energii akumulatora niż jazda po płaskiej drodze.

: wjeżdżanie na wzniesienia, nawet niewielkie, wpłynie na zasięg. Możesz użyć hamowania regeneracyjnego (energia odzyskiwana podczas zwalniania), aby temu przeciwdziałać, ale ogólnie rzecz biorąc, podróże pagórkowate zużywają więcej energii akumulatora niż jazda po płaskiej drodze. Waga : im cięższe auto od pasażerów lub bagażu – tym więcej energii potrzebuje do poruszania się. Zasięg samochodu elektrycznego będzie zależał od przenoszonego ładunku, chociaż jeśli nie masz wyjątkowo ciężkiego ładunku, zmniejszenie zasięgu nie jest zauważalne.

: im cięższe auto od pasażerów lub bagażu – tym więcej energii potrzebuje do poruszania się. Zasięg samochodu elektrycznego będzie zależał od przenoszonego ładunku, chociaż jeśli nie masz wyjątkowo ciężkiego ładunku, zmniejszenie zasięgu nie jest zauważalne. Wiek baterii : to prawda, że ​​magazynowanie energii w akumulatorze zmniejsza się po wielu cyklach ładowania. Mimo to starsze pojazdy elektryczne, które przejechały wiele kilometrów, nadal zapewniają bardzo dobry zasięg , a utrata parametrów baterii jest stosunkowo niewielka. Producenci zalecają przestrzegania kilku najważniejszych zasad, które pozytywnie wpłyną na żywotność baterii: ładowanie baterii nie do pełna i nie rozładowywanie jej do „zera” – zdecydowanie lepiej jest ładować częściej a mniej.

: to prawda, że ​​magazynowanie energii w akumulatorze zmniejsza się po wielu cyklach ładowania. Mimo to starsze pojazdy elektryczne, które przejechały wiele kilometrów, nadal zapewniają , a utrata parametrów baterii jest stosunkowo niewielka. Producenci zalecają przestrzegania kilku najważniejszych zasad, które pozytywnie wpłyną na żywotność baterii: ładowanie baterii nie do pełna i nie rozładowywanie jej do „zera” – zdecydowanie lepiej jest ładować częściej a mniej. Styl jazdy: jeśli przyspieszasz powoli i pozwolisz samochodowi na wyhamowanie za pomocą hamowania regeneracyjnego (co pozwoli zaoszczędzić także na kosztach klocków hamulcowych) możesz znacznie zwiększyć zasięg w porównaniu do gwałtownego przyspieszania i hamowania.

Auta z największym zasięgiem na polskim rynku

Koniec teorii, czas przejść do praktyki. Jakie samochody elektryczne gwarantują nam największy zasięg? W naszym zestawieniu pokażemy samochody dostępne na polskim rynku w oficjalnej sprzedaży które pozwolą Wam na długie, ekologiczne wyprawy.

Liderem w naszym zestawieniu pod względem zasięgu jest Tesla, która tak naprawdę od niedawna jest oferowana w sprzedaży na polskim rynku. Co prawda Tesla nie otworzyła na terytorium naszego kraju żadnego salonu jednak otworzyła sprzedaż internetową. Auto elektryczne z największym zasięgiem w naszym zestawieniu z wynikiem 840km zasięgu to TESLA model S PLAID. I tak naprawdę TESLA jest niekwestionowanym liderem zajmując pierwsze 7 miejsc w rankingu zasięgu aut elektrycznych poczynając od modelu S po model 3 oraz model X. Tesla bardzo wiele zasobów poświęca na rozwój swoich baterii, ciągle zwiększając zasięgi w oferowanych modelach. Konkurencja póki co jest w tyle.

Miejsce 8. w naszym rankingu zajął VW ID 3 z największą dostępną w ofercie baterią o pojemności 77kW, która gwarantuje zasięg 546km. To jeden z najnowszych samochodów elektrycznych na naszym rynku. Właśnie dlatego VW zrobił wszystko, aby wejść na rynek z elektrykiem, który będzie się wyróżniał pod względem zasięgu.

Miejsce 9. na naszym podium przypadło także samochodowi elektrycznemu ze stajni VW – dopiero wchodzącemu do sprzedaży ID 4. Samochód ten posiada dokładnie te same baterie co ID3, jednak ze względu na większą masę oraz gabaryty jego wynik wynosi 497km.

No i ostatni z naszej elektrycznej „dziesiątki” samochód o największym zasięgu to Hyundai KONA z baterią 64kW który cieszy się bardzo dużą popularnością na naszym rynku. Jego zasięg wynosi 484km.

Podsumowanie

Patrząc na dzisiejsze samochody elektryczne z największym zasięgiem można stwierdzić, że zasięg ten niewiele się różni od tego, który osiągamy w samochodach spalinowych. Gwarantuje nam to swobodę poruszania się zarówno po mieście jak i planując dłuższą podróż. Oczywiście nie każdy potrzebuje zasięgu kilkuset kilometrów, ponieważ użytkuje auto wyłącznie na krótkich trasach. Jednak nawet ci, którzy nie chcą się ograniczać spokojnie mogą decydować się na zakup samochodu elektrycznego.

Zapoznaj się także z naszym zestawieniem czasu i kosztów ładowania samochodów elektrycznych.

ranking pojazdów na prąd -

Samochody elektryczne jeszcze niedawno były uznawane za dziwolągi. Rankingi, które prezentujemy poniżej, dowodzą, że rynek „elektryków” wciąż się rozwija. Dzięki infrastrukturze sprzyjającej kupnie kierowcom coraz łatwiej można stać się posiadaczem auta na prąd – również na rynku wtórnym, za połowę ceny salonowej. Na jakie modele warto zwrócić uwagę?

W swoim dążeniu do perfekcji, nowoczesnego i łatwiejszego życia, staliśmy się bardziej proekologiczni – przynajmniej na pozór. Przyjazne środowisku samochody elektryczne zdobywają popularność od kilku lat. Ich potencjał tkwi w cenie i praktyczności – choć różnie z tym bywa.

Wyjątkowo oszczędne rozwiązanie

Do przejechania 100 km miejskie auto elektryczne potrzebuje ok. 15 kWh. Przy koszcie ok. 60 gr za 1 kWh, cała trasa będzie nas kosztować jedynie 9 zł.

W konfrontacji z samochodem benzynowym, gdzie 100 km miejskiej jazdy to ok 21 zł, samochód elektryczny wydaje się więc być strzałem w dziesiątkę. Jeśli jednak ktoś „tankuje” swój samochód na prąd w domu, w którym działają ogniwa fotowoltaiczne, większą część roku jeździ… zupełnie za darmo! Właśnie tak zrobił Thomas Heisenberg z Mülheim – propagator taniego jeżdżenia na prąd. Nic więc dziwnego, że raporty Banku DNB i doradcy Deloitte przewidują, że do 2020 r. blisko 1/3 sprzedawanych aut na całym świecie będą stanowiły właśnie elektryki.

Samochody elektryczne – przyszłość, ale nie teraźniejszość?

Jak mówi Paweł Wójtowicz z Biura Przemysłu Wytwórczego i Motoryzacyjnego Banku DNB Polska, na świecie wciąż produkowane są coraz bardziej nowoczesne i efektywne samochody elektryczne. Do ich zakupu zachęcają ulgi podatkowe, wjazd do miast o ograniczonej chłonności bez ustalonych opłat, darmowe parkingi i rozwijające się sieci stacji tankujących. Polskie stacje wciąż jednak zastawione są samochodami spalinowymi, a na przywileje dla posiadaczy samochodów elektrycznych trzeba jeszcze poczekać. Bodziec z USA i rozwiniętych krajów europejskich ma jednak wkrótce dotrzeć i do naszego kraju.

Najczęściej sprzedawanym samochodem elektrycznym w Europie jest Nissan Leaf. Jego produkcja wzrasta z roku na rok. Jak twierdzi Guillaume Cartier, wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu Nissan Europa, użytkownicy Nissana Leaf przejeżdżają średnio 40% więcej kilometrów niż kierowcy aut spalinowych. Tendencja wzrostowa daje podstawy, by sądzić, że rynek aut elektrycznych będzie się nieustannie rozwijał. Samochody zostaną podzielone na miejskie krótkodystansowce i te, które są w stanie przejechać odległości porównywalne do zasięgu pojazdów z silnikami spalinowymi. Nurt ten powoli można już zauważyć w Niemczech, Francji i Japonii, gdzie preferowane są samochody miejskie, oraz w USA, gdzie prym wiodą długodystansowe samochody elektryczne.

Ostatniego słowa wciąż nie powiedziały również auta hybrydowe. Tutaj niemal bezkonkurencyjna wydaje się być Toyota – marka, w końcu 2014 roku ogłosiła sprzedaż swoich samochodów do 90 państw europejskich, do tej pory wyprodukowała 27 modeli aut hybrydowych i jeden model typu plug-in hybrid.

Samochody elektryczne – nie tylko Nissan

Raport IHS Automotive podaje, że dziś samochody elektryczne stanowią 1% wszystkich pojazdów na drogach. Wyjątkiem jest Norwegia, gdzie udział samochodów elektrycznych i hybrydowych w całym rynku motoryzacyjnym sięga ponad 33%.

Choć samochody elektryczne wciąż trudno dostrzec na naszych drogach, oferta ekologicznych pojazdów na polskim rynku jest całkiem bogata. Jakie elektryki możemy kupić?

Nissan Leaf

Wspomniany wcześniej, typowo miejski samochód elektryczny. Za model ładujący się ok. 8 godzin na ładowarce lub 12 godzin przez zwykłe gniazdko trzeba zapłacić nieco ponad 120 tys. zł. Dodatkowo Nissan Leaf produkowany na rynki europejskie ma ograniczenia prędkości do 145 km/h, co pozwala na przejechanie ok 200 km na jednym ładowaniu.

BMW i3

Kompaktowy samochód elektryczny do miasta. Dzięki zainstalowanemu na ścianie modułowi Wallbox Pure (do kupienia w Autoryzowanym Serwisie BMW) samochód ładuje się jedynie 6 godzin, co pozwala na przejechanie ok. 160 km. Za BMW i3 zapłacimy ok. 150 tys. zł.

Renault Zoe

Samochód elektryczny od Renault kupimy już za 90 tys. zł. Jeśli zdecydujemy się na zamontowanie terminala domowego do ładowania silnika, pełen akumulator będziemy mieli po 10 godzinach. Na jednym ładowaniu przejedziemy maksymalnie 150 km. Jeśli dodatkowo zamontujemy terminal Wallbox, samochód będzie gotowy do jazdy już po 4 godzinach. Zoe możemy ładować niemal wszędzie po zakupieniu kabla (koszt nieco ponad 3 tys. zł), który umożliwia podłączenie pojazdu do tradycyjnego gniazdka domowego. Dlaczego więc te stosunkowo niedrogie samochody elektryczne nie stoją w każdym garażu?

Otóż Renault Zoe sprzedawany jest… bez akumulatora! Miesięczny koszt wynajęcia akumulatora to 380 – 590 zł, roczny oscyluje w granicach 12,5 tys. zł. Dodatkowo, po okresie wynajmu nie można wykupić akumulatora do własnego użytku.

Renault Kangoo

Renault Kangoo jest jedynym dostawczym elektrykiem dostępnym na polskim rynku. Jego cena sięga ponad 100 tys. zł. Na akumulatorze ładowanym w domowym terminalu przez 6 – 9 godzin można przejechać ok 150 km. Niestety, podobnie jak w przypadku Zoe, nie wykupimy tu swojego akumulatora.

Smart Fortwo Coupe Electric

To dwuosobowy maluszek idealny do szybkiej i zwinnej jazdy miejskiej. Na pełnym akumulatorze przejedzie ok 120 km. Model sprzedawany jest za ok 80 tys. zł. Jeśli dodatkowo do Smarta nie wykupimy akumulatora (za nieco ponad 20 tys. zł), można go wynajmować średnio za 250 zł/ miesiąc.

Tesla model S

To najbardziej znany samochód elektryczny klasy premium. Wysokie standardy jazdy, interesująca linia, dopracowane wnętrze i zaspakajające osiągi przekładają się niestety na wysoką cenę auta. Teslę można kupić przez internet (to samochód raczej niespotykany w salonach) za ok. 75 tys. euro.

Zaletą tego samochodu jest darmowy dostęp do stacji ładowania Supercharger. 40-minutowa wizyta na stacji pozwala przejechać aż 370 km.

Niestety, w Polsce Supercharger wciąż jest w sferze marzeń, choć powoli zaczyna ją opuszczać. Według obietnic, do końca 2016 roku mamy posiadać 7 takich stacji, wybudowanych przy współpracy z PKN Orlen. Polskie Superchargery mają powstać w okolicach Poznania, Łodzi, Katowic, Wrocławia, Torunia, Rzeszowa i Białegostoku.

Używane samochody elektryczne

Jak wcześniej przedstawiliśmy, samochody elektryczne nie są wcale tanie. „Kilka” z nich jeździ po kraju, więc przestały być postrzegane jak dziwactwa z filmów SF. Osobom wyznającym filozofię proekologicznego życia, która nie idzie w parze z pojemnym portfelem, z pomocą przychodzi rynek wtórny.

Na przełomie 2015 i 2016 roku można było zakupić kilka modeli używanych elektryków w całkiem interesującej cenie.

Nissan Leaf

Najpopularniejszy samochód elektryczny. Najtańszy, znaleziony na aukcjach motoryzacyjnych pochodził z 2012 roku. Miał przebieg 47 tys. km, był zadbany i bezwypadkowy. Można było go kupić już za 55 tys. zł.

Najdroższe auto używane produkowane było w 2014 r, na liczniku miało zaledwie 6500 km i kosztowało 99,9 tys. zł. Nissany królują w tym przedziale cenowym i praktycznie nie mają konkurencji.

Renault Fluence ZE

To zdecydowanie tańszy samochód niż popularny Leaf. Rocznik 2012 można było kupić już za nieco ponad 40 tys. zł. Miał 27 tys. km przebiegu i niestety wciąż wymagał wynajęcia akumulatora, co obniżało jego comiesięczną wartość o kilkaset złotych.

Wyjściem mogło być sprowadzenie używanego Renault z zagranicy, już za niespełna 20 tys. zł.

Renault Twizy

Model z 2012 roku, z nieco uszkodzonym zderzakiem, można było kupić już za 12 tys. zł. Choć wygląda jak element scenografii Gwiezdnych Wojen, nie ma sobie równych w zakorkowanych metropoliach.

Mitsubishi i –MiEV

A właściwie C-Zero i On od Citroëna i Peugeota, które odkupiły tenmodel od Mitsubishi. Można go kupić już za 38 tys. zł. – tyle kosztuje samochód z 2012 r, który nie ma więcej niż 40 tys. km przebiegu. Na rynku znajdowały się tylko samochody sprowadzane z zagranicy, ale za to bardzo zadbane.

Opel Ampera

To wyjątkowe auto – hybryda, którą jednak można zaklasyfikować jako samochód elektryczny. Ma motor elektryczny, wspomagany spalinowym. Model nie jest już produkowany, ale pojazd z 2014 roku, z przebiegiem 4000 km można było kupić za 119 tys. zł Dużo? Rocznik 2012 można było znaleźć już za 68 tys. zł. Samochód przejechał ponad 170 tys. km, więc był dosyć wyeksploatowany.

Mitsubishi Outlander PHEV

Dużego elektrycznego SUV-a można było znaleźć nawet u dilerów. Auta demonstracyjne czy testowe sprzedawali za 150 tys. zł, przy cenie salonowej w granicach 200 tys. zł.

Najtańszy znaleziony wówczas samochód tego typu, miał przebieg w granicach 12 tys. km i kosztował nieco ponad 120 tys. zł.

BMW i3

To samochód zaskakujący. Jego cena salonowa, przy silniku elektrycznym, wynosiła 153 tys. zł. Za hybrydę trzeba było zapłacić 174 zł. Zaskakujące jest to, że roczny samochód kosztował praktycznie tyle samo. Innych egzemplarzy akcje motoryzacyjne nie odnotowały.

Tesla Model S P85

Samochód, dla którego warto żyć, można kupić całkiem bezproblemowo. Problemy zaczynają się jedynie, gdy zerkniemy na cenę. Roczniki 2013 – 2015 kosztowały od 300 – 590 tys. zł, a ich przebiegi nie przekraczały 20 tys. km.

Co z tym rynkiem?

Polski rynek samochodów elektrycznych istnieje i rozwija się, wciąż jest jednak ubogi. Warto zapoznać się z dostępnymi modelami, dopasowanymi praktycznie do wszystkich wymagań. Jeśli finanse nie pozwolą na zakup najnowszego modelu samochodu elektrycznego, można skorzystać z rynku wtórnego. Rozwijająca się sieć „ładowarek” i ekologiczne wymagania europejskie wręcz zmuszają do zastanowienia się nad zakupem samochodu sprzyjającego ochronie środowiska.

Leave a Comment